Erudyci z Twittera

„Erudyci z Twittera”, Gazeta Wyborcza 7-8 czerwca 2014.
(Przedruk z The New York Times – Faking Cultural Literacy, 24 maj 2014).
„Nigdy nie było tak łatwo udawać, że wie się bardzo dużo, podczas gdy nie wie się nic.” Ten cytat z artykułu Karla Taro Greenfelda najlepiej go puentuje. Tak jak media społecznościowe tylko pozornie zwiększają międzyludzką komunikację, tak dostęp do informacji tylko pozornie zwiększa naszą wiedzę. Mamy dostęp to treści w ilościach, których nie jesteśmy w stanie nawet zarejestrować. A to co wiemy, znamy nie z pierwszej ręki, z własnego doświadczenia, tylko ze streszczeń z internetu. I obecnie nie liczy się już czy mieliśmy osobisty kontakt z wydarzeniem, z tekstem, wystawą, filmem, lecz czy wiemy o ich istnieniu. To pozwala nam prowadzić dyskusje, w których tylko wymieniamy się przeczytanymi opiniami innych.
To może jeszcze nie jest najgorsze. Najgorsze jest to że „nasz kanon kulturowy wyznacza to, co jest najczęściej klikane”. A materiały do klikania podsuwane są nam przez algorytmy Googla, FB, Twittera i reszty. Mamy założony podwójny filtr – podsuwa się nam wiadomości a następnie podsuwa się nam ich interpretację.
Wniosek nie wyartykułowany, ale łatwo się wysuwający po lekturze artykułu jest oczywisty: Czas żebyśmy przestali być dyletantami poznającymi nie tylko kulturę, ale całe życie z drugiej ręki. Uprośćmy i nie próbujmy ogarnąć wszystkiego a zostańmy specjalistami w tych kilku ważnych dla nas obszarach. W nauce i technice zaakceptowaliśmy, że specjalistą można być tylko w wąskiej dziedzinie. Inne rozwiązania się po prostu nie sprawdzają. Dlaczego próbujemy udowodnić coś innego we własnym życiu?
P.S. Nie ograniczajcie się do powyższej recenzji tylko przeczytajcie artykuł samodzielnie.